Strony

1 lip 2012

Merida i przygotowania do trekingu na Pico de pan de azucar

Gdy dojechalismy do Meridy, wydala sie byc bardzo przyjaznym, malym miasteczkiem przypominajacym nieco nasze Zakopane. Zastanawialismy sie nawet nad spacerkiem do naszego miejsca noclegowego. Wybralismy jednak opcje taksowek, gdyz zaczelo robic sie ciemno. Gdy dojechalismy do dzielnicy, w ktorej miesci sie nasza posada, nasze poczucie bezpieczenstwa zostalo mocno zachwiane - ciemne, waskie, brudne uliczki, przypominajace nieco slumsy. Spojrzelismy dokola, na jednej ulicy znajdowalo sie mnostwo guesthousow. Znaczylo to, ze musimy znajdowac sie w czesciej odwiedzanej czesci miasta.
Gdy weszlismy na teren posady, piekny, kwadratowy dziedziniec z licznymi drzewami tropiklalnymi, leniwie wedrujacymi zolwiami i 2 kotami syberyjskimi poprawil nam humory - posada Alemania - bardzo przytulne miejsce:) Wyprosilismy dobra cene za 2 pokoje z lazienka i poszlismy na spacer do okolicznej restauracji by zjesc pozna obiadokolacje.
Wybralismy lokalna pizzerie na placu nieopodal naszej posady. Do tej decyzji przekonala nas spora liczba tubylcow zasiadajacych przy stolach i zajadajacych wenezuelska pizze. 
Pizza okazala sie byc pyszna i swieza. Do tego wenezuelskie piwo Polar i zadowoleni wrocilismy do naszej noclegoowni. Tam na deser arbuz i zasluzony sen.

Centrum Meridy o poranku okazalo sie byc bardzo przyjaznym miastem. Od 7 rano dzwony koscielne nawolywaly licznych wiernych na msze katolicka. Czesc z nas wybrala sie do kosciola, ja z Ola i Krzysiem poszlismy zas znalezc najblizsza piekarnie by zakupic swieze pieczywo na sniadanie.
Sniadanie nie nalezalo do tanich - 40 zl za 3 chleby i sok. Ale nie poddajemy sie, trzeba probowac tutejszych specjalow;:)
Po sniadaniu wybraismy sie na spacer po miescie. Centralny plac - plaza Bolivar wraz z katedra znajdowal sie tylko kilka przecznic od naszego hostelu wiec moglismy zaglebic sie pieszo w sasiadujace z centrum ulice miasta.
Warto dodac w tym miejscu ze Merida lezy na wysokosci 1650 metrow i otoczona jest pieknymi gorami. Dodatkowo miasto tetni zyciem, gdyz nazywane jest miastem studenckim - mnostwo mlodych ludzi na ulicach, kolorowe domy, duzo zieleni - piekne - i sprawia wrazenie bezpiecznego ( chioc co do tego w Wenezueli nigdy nie mozna byc pewnym:))

Gdy wrocilismy do posady, zaczelismy negocjacje z Marco (tutejszym pracownikiem) dotyczace naszego trekingu w gorach. Zdecydowalismy sie na 4 dni w Andach. gdyz na dluzsza trase nam nie pozwolono ( zimowe warunki w gorach) Naszym celem jest pico de pan de azucar majacy 4650 metrow. Nie potrzebujemy ciezkiego sprzetu, tylko troche czasu na aklimatyzacje wiec bedzie dobrze. Startujemy jutro z rana. Trzymajcie za nas kciuki!

Kilka istotnych informacji na dzis:
Niedziela jest dniem prohibicji alkoholowej, niestety.. a wlasnie dzis kilka osob z naszej ekipy poczulo symfonie jelit, na szczescie udalo nam sie wykorzystac znajomosci wlascicielki i zamowilismy rum i cole na telefon. Zbieramy sily na jutrzejszy treking!
Dzis, tj. 1 lipca 2012, rozpoczela sie oficjalna kampania wyborcza, w pazdzierniku w Wenezueli nowe wybory na prezydenta, a Chavez bardzo chce dalszej wladzy!
Dzis rowniez mecz finalowy m,istrzostw Europy w pilce noznej - nie przegapilismy tej atrakcji. Wenezuelczycy w zdecydowanej przewadze kibicowali Hiszpanom - udalo sie 4:0 - radosi tutejszych fanow footballu nie bylo konca!

Ponizej kilka fotek z Meridy:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz