Strony

30 cze 2012

Que aventura (co za przygoda)!

Dojechalismy do Meridy. Wciaz nie mamy dostepu do komputera, wlascicielka naszej posady uzyczyla nam na chwile swojego.
Rancha w Los Llanos okazaly sie byc zamkniete prezez Chaveza i nie dzialaja od 2010 roku. Nasze przewodniki, mimo ze aktualne, podają bledne informacje. Jednak nie obylo sie bez przygod i jedna noc mimo wszystko spedzilismy naz Rancho - hato la Garza. Pod swoj prywatny dach przyjal nas opiekun rancha - Don Martin - Austriak, ktory mieszka w Wenezueli juz od dwudziestu lat. Miejsce piękne, niegdyś jedno z tych bardziej luksusowych, obecnie porzucone i zaniedbane.
Jutro maly treking w okolicach Meridy, od poniedzialku startujemy podejscie na jeden z okolicznych szczytow. Planowany szczyt to Pico de Pan de azucar - ponad 4600 metrow. Jutro dopracowujemy szczegoly.
Dalszy ciag wkrotce.. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz