Strony

29 sie 2009

25 sierpnia

Tsetserleg i gorące źródła

Pobudka o 7:00, gdyż kierowca miał dziś sporo kilometrów do przejechania. Naszym dzisiejszym celem były gorące źródła niedaleko stolicy ajmaku Arhangay- Tsetserleg.Po raz pierwszy podczas całej wyprawy trafiliśmy na asfaltowaną drogę-aż 25 km gładkiej trasy,co wydało nam się wręcz dziwne po tylu dniach spędzonych na wyboistych drogach;). Byliśmy pozytywnie zaskoczeni:)Co ciekawe, za ten odcinek asfaltu kierowca musiał dodatkowo płacić w specjalnie przeznaczonym na ten cel okienku ( jak za autostradę;)).Było warto:) W końcu dojechaliśmy do Tsetserleg, gdzie zrobiliśmy zakupy na dalszą drogę i zabraliśmy na stopa mongolską staruszkę mieszkającą w jurcie niedaleko gorących źródeł gdzie zmierzaliśmy:)Pogoda dziś nam nie sprzyjała, wciąż lekko padało.Ostatni odcinek naszej trasy wiódł przez opustoszałe stepy, na których nagle zostaliśmy zatrzymani przez nadjeżdżającego z naprzeciwka białego Nissana. Kierowca zaciekawiony o co chodzi wyszedł niezwłocznie z samochodu by porozmawiać z tubylcami, którzy zatarasowali nam drogę. Coś było nietak.. widzieliśmy, że Suche Bator pokazuje im portfel i coś tłumaczy. Z samochodu wyszło 4 pijanych Mongołów, jeden negocjował z kierowcą, a 3 podeszło pod nasz samochód i otworzyli drzwi, za którymi siedzieliśmy my. Zaczęli się pytać po rosyjsku o diengi ( pieniądze)Powiedzieliśmy że nie mamy, oni jednak nie dawali za wygraną. Pytali się też czy mamy wódkę, powiedzieliśmy że nie pijemy, i że mają negocjować z kierowcą. W końcu 2 wróciło po coś do samochodu a jeden wsiadł za kierownicę naszego Uaza. Ogarnęło nas chwilowe przerażenie.. jeśli teraz ucieknie naszym samochodem, to może z nami zrobić co zechce. Jesteśmy na środku pustkowia.. Kierowca widząc co się dzieje, dał łapówkę jednemu z nich, po czym wsiadł pospiesznie do samochodu i na nasze szczęście udało się nam odjechać. Wdzięczni poraz kolejny kierowcy za umiejętność wybrnięcia z każdej sytuacji pojechaliśmy w kierunku upragnionych gorących źródeł. W końcu dotarliśmy na miejsce!Nie było możliwości rozbicia namiotu i korzystania z gorących źródeł, postanowiliśmy więc wynegocjować korzystną cenę za nocleg w jednej jurcie. Ostatecznie płaciliśmy 8 tys. tugrików od osoby za nocleg, gorące źródła, ciepły prysznic i gorącą wodę do picia ( ok 17 zł). Nasz najdroższy nocleg z całej objazdówki, choć myślę że warty ceny:) Wymoczenie się w 38stopniowej wodzie źródlanej było świetnym lekarstwem dla wysuszonej po tylu dniach podróży skóry:) Trzeba było tylko uważać przy wyjściu, ponieważ szybko robiło się słabo poprzez różnicę temperatur. Wymoczeni, zrelaksowani, wymęczeni po przygodzie niedoszłego na szczęście porwania w ciągu dnia, udaliśmy się do jurty na upragnione mongolskie piwko, chwilę muzyki i sen:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz