Strony

20 lis 2012

20.11.2012 - Argentyna sparaliżowana strajkiem generalnym

Wróciliśmy z Urugwaju. Była godzina 22:00, szykowałyśmy się do snu, kiedy do pokoju zadzwonili do mnie z biura lokalnego mówiąc: Maria, jutro jest strajk generalny w całej Argentynie. Odwołano wszystkie loty, trzeba działać. Poinformowałam grupę, wszyscy w pełnej gotowości, padła decyzja, że Marek z Dorotą jadą ze mną na lotnisko, reszta czeka na informację, czy dojeżdżają, czy będziemy musieli zostać dzień dłużej.
Pobudka o 6:00. Szybkie śniadanie i w 3 osoby, w pełnej gotowości z wszystkimi bagażami wyruszyliśmy o 7:00 na lotnisko by walczyć o nas lot. Dorota i Marek zostali w samochodzie czekając na jakieś wieści. Ja poszłam załatwiać sprawę. Rozmawiałam z przedstawicielami linii w 4 różnych miejscach, wszystkie loty dziś odwołane, wyjątkowa sytuacja, strajk w Argentynie. Nie ma też innyej komunikacji publicznej, nie działają szpitale, banki, szkoły, anulowano część lotów międzynarodowych, zablokowane są najważniejsze ulice w Buenos i w innych większych miastach. Mnóstwo porozwieszanych plakatów w całym mieście – strajk generalny, 20 listopada. Spieszymy się, musimy zdązyć przed 8:00, bo wtedy zaczynają się wszystkie manifestacje. Jest 7:50. Otrzymałam potwierdzenie, że lot się nie odbył, by walczyć o inny lot kolejnego dnia, po czym prędko wracaliśmy do miasta. W hotelu wszyscy już czekali na nas. Przekazałam informację, że zostajemy, sytuacja wyjątkowa, nikt nie wie co będzie się działo dalej, ale wiemy, że jutro mają ruszyć loty. Uruchomiłam machinę, grupa poszła na spacer na kawę, by się trochę zrelaksować o poranku ( omijali najbardziej zablokowane ulice)
Godzina 11:00. Otrzymałam informację, że jutro odjeżdża autobus rano do Iguazu, jedzie 24 godziny, to jedyna opcja, ponieważ lot mogą nam przełożyć dopiero na niedzielę. Próbuję walczyć o inną alternatywę. 11:30 – telefon z biura w Buenos – Maria znaleźliśmy 9 miejsc na lot inną linią lotniczą jutro o 15:30 – to jedyna szansa. Działam, trzeba wyłożyć pieniądze za lot, inaczej nie ruszymy. Przelew z biura nie wchodzi w grę. Jest strajk ,banki nie działają, nie dostaną potwierdzenia. Zwołuję grupę. Wszyscy wracają z zakupów w najpiękniejszym centrum handlowym – Galeria Pacifico. Wyjaśniam sytuację, zbieramy pieniądze, sytuacja jest wyjątkowa i wiąże się z naszym być albo nie być, by wylecieć jak najszybciej. Idę do biura lokalnego. Wraz ze mną Marek i Ilona. Kupujemy bilety, transakcja trwa półtorej godziny, grupa już się niepokoi, wysyłamy smsy, że czekamy, kupujemy, wkrótce będziemy. Po 14:00 wypuszczono nas z biura, mieliśmy bilety, całe 9 na jutro z miejscówkami. Jesteśmy uratowani. Mamy wylot, straciliśmy dzień na trasie, ale to sytuacja nadzwyczajna, trzeba było działać. Jutro i pojutrze nadrabiamy ile możemy.
Udało mi się załatwić wykorzystanie vouchera z wczorajszej kolacji na dzisiaj. i poszliśmy na pyszny obiad.
Ponownie zawołali mnie do biura. Chwila niepewności, na szczęście bilety nadal są ważne, mamy duże szanse że jutro wylecimy, uff!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz