Strony

25 cze 2012

Wrazenia z Ciudad Bolivar - Olka

Najciekawszym punktem dzisiejszego dnia była przejazdzka autobusem. Zanim weszlismy, z okna wychylil sie mlody chlopak zeby zebrac od nas pieniadze. W drodze zorientowalismy sie, ze zeby wysiasc trzeba zaklaskac :) , nieliczni wydobywali z siebie dziwne dzwieki. :-) W pewnym momencie wszedł pan, ktory rozdawał tajemnicze małe opakowania (nas ominal- co za dyskrymnacja:-). Myslelismy, ze to prezerwatywy i ze pan przeprowadza autobusowa edukacje seksualna (mnostwo tutaj nastolatek w ciazy). Po chwili wrocil na przod autobusu i wyciagnał obrzydliwe zdjecie z prochnica. Namawial ludzi do kupna proszku (czyli tajemniczego opakowania). Michal powiedzial ze taki proszek rozdawali u nas przed wojna ;) W drodze powrotnej bylo jeszcze zabawniej - w autobusie bylo nas jeszcze wiecej  i stalismy przy samych drzwiach, przy gwaltowniejszym skrecie pewnie bysmy wysypali sie na zewnatrz. Tutejsze autobusy to jezdzace dyskoteki latino, w kazdym muzyka jest tak glosna, ze nie slychac wlasnych mysli, ale po co ich słuchac? ;-)

Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz