Strony

29 sie 2009

14 sierpnia



Bayan Zag - "Flamming Cliffs"
3 dzień wyjazdu. Po zwinięciu namiotu pojechaliśmy oglądać klify niedaleko Bayan Zag słynne poprzez odkrycie tam wielu skamielin dinozaurów.Wraz z nami jechał drugi jeep z 4 obcokrajowcami i mongolskim przewodnikiem w tzw podróży all inclusive ( czyli płacili ponad 2 razy więcej niż my- ok 50 zl za dzień)Z klifów niesamowity widok- stepy, pustynia.Nasz kierowca- Suchebator wytłumaczył nam dziś cel kamiennych kopczyków z pieniędzmi i kolorowymi wstążkami które mijaliśmy bardzo często podczas jazdy. Jest to tzw ovoo, czyli kopczyk modlitewny szamanów. Ma on przynosić szczęście w zyciu osobie, ktora okrąży go 3 razy i doloży 3 kolejne kamienie do stosu. Długo się nie zastanawialismy i po kolei obchodziliśmy ovoo kładąc własne kamienie i licząc na dalszą, bezproblemową drogę.
Kolejnym celem były skały, w których nasz przewodnik pokazał nam wyżłobione własnoręcznie przez Mongolów jaskinie.W naszej grupie byla ok 70 letnia Kanadyjka, ktorej czołganie się w jaskini, czy też przedzieranie się przez szczeliny nie sprawiało żadnej trudności, przez co mobilizowała całą ekipę do pokonywania najróżniejszych tras w nieskończonych tunelach skalnych. Było warto!:)
Nocleg w palatkach( namiotach) niedaleko kilku samotnych, miniaturowych drzew pośród bezkresnego stepu,tzw. saksałów (za darmo!) Oczywiście musieliśmy się dobrze ukryć, bo te okolice Mongolii nalezą do komercyjnych i za rozbijanie namiotów trzeba płacić;)Dziś wieczór po raz pierwszy świętowaliśmy z kierowcą, popijając zakupioną przez Marcina whisky Red Label i przez dziewczyny winko i grając w karty:) Pełnia księżyca i piękne rozgwieżdżone niebo nad nami.Wieczór zakończył się bardzo miło i poszliśmy do namiotów. Co niektórzy bardziej pijani ( patrz Andriu lub Luq, któremu zaszkodziła mieszanka leków z Whisky;)).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz