Strony

29 sie 2009

10 sierpnia

Poranny przyjazd na granicę chińsko- mongolską dawał nam nadzieję szybkiego jej przekroczenia ,a jednak musieliśmy jeszcze uzbroić się w cierpliwość. "Przewiezienie"nas jeepem okazało się baaaardzo drogie... tak więc rozdzieliliśmy się na dwie ekipy : Część osób pojechała do miasteczka z nadzieją, że znajdzie coś tańszego, jednak po godzinie przyjechali w jeepie z droższą ceną niż nam proponowali i za 50 juanów ( ok. 25 zl) przejechaliśmy przez granicę, zapakowani tak że szkoda gadać...;) Na pół leżąco pół siedząco w jakieś 10 osób przejechaliśmy. Tylko Mery siedziała z przodu sama jak królowa wybrana przez pana kierowcę;) Po drodze czekała nas jeszcze obowiązkowa kontrola zdrowia ( Luq, trochę wówczas przeziębiony, bardzo starał się o to by nie kichnąć na Chińczyków, bo mogłoby się to skończyć jego dłuższym, przymusowym pobytem w Chinach;)), i w końcu w Mongolii!
A tu... kolejna niespodzianka;) Bilety na pociąg udało nam się dostać dopiero na 22:00, czyli cały dzień czekania przed nami... Jeszcze bilety do Ulan Bator z Elian dostaliśmy za 30 dolarów na soft sleeping, co było przesadą, no ale cóż... nie będziemy czekać wieków, i tak już straciliśmy sporo czasu. W ciągu całego dnia zjedliśmy dwa obiady, 10 razy okrążyliśmy wioskę, wypiliśmy kilka piw i o upragnionej godzinie 22:00 ruszyliśmy wreszcie w kierunku stolicy Mongolii;) W pociągu wygodnie!Podana kawka, herbatka, luksus maksymalny, nawet swieża pościel i ręcznik- szaleństwo!:)
(Moniq)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz