Strony

14 lip 2013

Kuching-Borneo

Kuching zwane po malajsku miastem kotow,przywitalo nas cieplym, wilgotnym wieczorem. Spaliśmy w guesthousie przy pieknie oświetlonym bulwarze nad rzeka,tak wiec zaraz po zameldowaniu poszlismy na spacer:)Wlasciciel hostelu polecil nam restauracje barokową z lokalnym jedzeniem,po przeplynieciu lodką na druga stronę rzeki za 0,5 ringita,w otoczeniu muzulmanow wracających z modlitwy doszliśmy do ogromnej wiaty pod ktora stali kilkanaacie budek,kazda proponujaca inne smakolyki.Zdecydowalismy sie na najbezpieczniejsze danie - fried noodles oraz świeżo wyciskany sok z mango\pomaranczy\starfruita.
Wieczór spędziliśmy w hostelu przy zlotym napoju, obmyslajac dlugo trase na kolejny dzien

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz