Strony

17 lip 2012

Park Narodowy Henri Pittier

Jazda po serpentynach gorskich z piskiem opon i z ciaglym uzyciem klaksona - tak rozpoczal sie ostatni odcinek naszej dlugiej i skladajacej sie z wielu przesiadek trasy do parku Henri Pittier. Momentami czulismy sie jak w jakims filmie o uciekinierach, cieszylismy sie z decyzji, ze jedziemy busem a nie taksowka, poniewaz samochody osobowe nie mialy praw na tych drogach, byly spychane pod skale lub na styk barierki przy przepasci. Jazda pelna wrazen, bogata w przepiekne krajobrazy, a wkolo otaczala nas dzungla obfita w drzewa bambusowe.
Dojechalismy.
Choroni - miejscowosc do ktorej zmierzalismy- okazala sie byc miejscem bardzo turystycznym, wiec posad do wyboru mielismy pod dostatkiem. Zdecydowalismy sie na posade tucan




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz